Piosenka na wszelki wypadek


Kiedy przyjdą podpalić dom
Jeśli ci zechcą go zapaskudzić
To nie czekaj aż zbudzi cię grom
Bo się z ręką w nocniku obudzisz

Czas odnowy dla brudu pogardy
Gdy dom sprząta się myje i bieli
Wciąż próbują nam naszczać do farby
Jak takiego w łeb pałą nie zdzielić

Będą słali ulotki instrukcje
Opowiadać rzeczy i takie
Że widzieli tu kontrrewolucję
Pełzającą pospołu z kułakiem

Trza nam wytrwać w działaniu i trosce
I uważać bo sprawa to drańska
Lecz za dłonią wyciągniętą ku Polsce
W mordę lać choćby była słowiańska

Są w ojczyźnie rachunki krzywd
Nadszedł czas że pospłacać je trzeba
Bo już w twarz nam nie będzie pluł nikt
Choć publicznie by potem ubolewał

I nie trzeba obstawiać się wojskiem
Bo bez sensu dziś taka obrona
Lecz w tę dupę wypiętą na Polskę
Kopa dać choćby była czerwona

Od początku znów zacząć nam przyszło
I choć nieraz ku temu był sprzeciw
Przyjdą czasy że w kraju nad Wisłą
Będą mieszkać polscy poeci

I nie spadnie nam z głowy korona
Gdy tej zgrai co Polski by chciała
Nie będziemy cytować Cambronne a
Lecz powiemy „Ow takiego wała"