Kawa
Nigdy nie byłem skurwielem zawsze chciałem kompromisu
Tak wkurwiam się na ludzi nie oceniam życiorysów
Pieprze zakłamanych tchórzy i nagrywam rap poważny
Przecież Wojtek Ci przewinął świat należy do odważnych
Od zawsze w oczach prawdy chciałem widzieć swoje mustro
Później znów ją widzieć gdy me oczy ujrzą lustro
Gdy siadam nad kartką chwytam ucho kubka z kawą
To myśle że ta prawda jest cholernie ważną sprawą
Człowiek rozsypuje myśli i trudno się pozbierać
W świecie który człowiek tworzy tu i teraz
Weź mi to przypomnij na to mogę Ci pozwolić
Gdy potknę się o swoje i złapie się na swoim
Już nie chce tego widzieć od plastiku chce się rzygać
To jak czysta brudna prawda jak inaczej to nazywać
Jaki jestem coraz starszy coraz chudszy i zgorzkniały
Choć nie jestem kłębkiem świata świat dla mnie jest za mały
Chce zostawić wszystko puścić wszystko w okrąg
Nie szukaj tam istot i w życiu iść po drodze
Ja chce zostawić wszystko
Chce żyć jak człowiek nadal trwać mam już dosyć miasta
Działam w jej oparciu światło ulic na mnie zerka
Pozostaje wierny człowiek jak mój człowiek Szelka
Są tu rzeczy które mogę dziarać po pijaku
I ludzie za których oddam zawsze ukłon światu
Może się zmieniłem Ty nie wpadaj w histerie
Bo może się nie zmieniam tylko ładuje baterie
Dziś ślepo wystaw rękę a chwyci ją schiza
Nie jestem pierdolnięty wole życie trzymać w ryzach
A Ty idź za nimi pędź za nimi i nie czekaj
Tylko nie kłam że w tym lustrze nadal widujesz człowieka
Kariera to za mało władza to za mało dla mnie
Ambicja tego świata mi niczego nie ukradnie
I prawą chwytam staty w lewą ustawiam wysokość
Dziś dotrzymuje słowa które dałem kiedyś blokom
Degustacja życia nie jest dla mnie błahą sprawą
I nadal pale szlugi i popijam je kawą
Chce zostawić wszystko puścić wszystko w okrąg
Nie szukaj tam istot i w życiu iść po drodze
Ja chce zostawić wszystko
Chce żyć jak człowiek nadal trwać mam już dosyć miasta