Walc przed lustrem
Tych co odeszły nie licz dni
Dni podzielonych na nas dwoje
Chodź razem ze mną w lustro spójrz
A w nim a w nim
Dwa odbicia jedno twoje drugie moje
Ten połączony obraz nasz
Niech w szkło wtopiony pozostanie
Nieodmieniony niech tak trwa
A ja a ja
Oprawię go w czekanie
Bo ja już bez ciebie
Bo ja już bez ciebie
Nocy się nie boję
Kiedy przyjdą chłody
Deszcze złe nastroje
Może na tej wierzbie
Co ma z wiatru skrzydła
Będzie nasza miłość kwitła
A serce wycięte
Co na korze lśniło
Będzie jeszcze w piersi biło
Mam policzone wszystkie dni
Te już nie twoje i nie moje
Układam pasjans z nich jak z kart
A w nim a w nim a w nim
Wychodzą tylko moje dawne niepokoje
Może na szkle pozostał ślad
Oddechów mgielne malowanie
Niepokój na nasz obraz siadł
Jak zmierzch jak zmierzch jak zmierzch
Co jest oczekiwaniem
Bo ja znów bez ciebie
Bo ja znów bez ciebie
Nocy tak się boję
Kiedy przyjdą chłody
Deszcze złe nastroje
Może na tej wierzbie
Co ma z wiatru skrzydła
Będzie nasza miłość kwitła
A serce wycięte
Co na korze lśniło
Żeby w piersi ci zabiło